Kiedy przed kilku laty pożegnałam ukochaną Lassie (owczarek collie) a w domu została tylko maleńka Yoko (chihuahua) postanowiłam, że następnym domownikiem będzie kot. I tak w domu zamieszkała Julka – święty kot birmański od Pani Irenki Nalewaj. Wspaniała, dumna księżniczka, której było bardzo smutno, gdy wychodziłam do pracy. Decyzja krótka. Następny kot, ale jaki? Pojechałam na wystawę do Poznania i...jest. Kot w kropki. Taki albo żaden inny.
Po powrocie do domu zaczęłam od wiedzy na temat pochodzenia rasy, charakteru, zachowania - bo wygląd to jedno a zachowanie kota i jego charakter, to czego się od niego oczekuje to druga i uważam, że ważniejsza sprawa. Jestem osobą energiczną i charakter bengala jak najbardziej mi odpowiadał. Poza tym dla Julki i Yoko to też nie było obojętne.
Gdy podjęłam ostateczną decyzję okazało się, że nie jest łatwo zostać właścicielem kotki bengalskiej, zwłaszcza hodowlanej. W Polsce hodowli było mało a małych bengalek – żadnych. Znalazłam hodowlę w Czechach ale cena jaką trzeba było zapłacić za bengala to był dla mnie SZOK – 1500 EURO. Wiedziałam, że te koty nie są tanie ale aż tyle? No cóż, czego się jednak nie robi z miłości – do zwierząt oczywiście. Już byłam po wstępnych rozmowach z hodowcą, gdy dostałam @-maila od dziewczyny, która zmuszona była zlikwidować swoją hodowlę i zaproponowała mi dorosłą już bengalkę. Decyzja była oczywista. Jadę natychmiast. A jaka była radość, gdy okazało się na miejscu, że Brzózka (Himalaya) miała małe dzieci i została jeszcze jedna dziewczynka, z której 30 minut przed moim przyjazdem ktoś zrezygnował. Takie słodkie maleństwo. Jak takiego maluszka można odrzucić? Do domu wróciłam z trójka nowych kotów. Z trójką? No tak, bo w hodowli była jeszcze rosyjska niebieska koteczka - Basti, z którą dziewczyna nie wiedziała co zrobić. Trochę się bałam powrotu do domu. Na szczęście córka, która studiuje weterynarię była wtedy we Wrocławiu a syna da się chyba jakoś udobruchać
I stało się - kwiecień 2005r. - mam bengale w domu i to od razu dwa. Teraz tylko nazwa hodowli. Brzózka, brzoza – hm, runa BERKANO - brzoza, narodziny, nowe życie...pasuje jak ulał. I znów wielkie szczęście, przydomek został zarejestrowany.
Teraz tylko dużo miłości, ciepła i rozsądku. Miałam w domu dorosłą Brzózkę (Himalaya) i malutką Majkę (Yamaica), dzięki której obserwowałam jak dojrzewają bengale, jakie jest ich zachowanie, jak się zmieniają podczas dorastania. A są szybkie, zwinne, wysoko skaczą. Ich przewroty w powietrzu są zachwycające, no i to gadanie, gadanie, gadanie. Bengale gadają o wszystkim i powiedzą prawie wszystko.
Pewnego razu przyszła do mnie sąsiadka zobaczyć koty. Ja jej mówię, że gadają a ona, że nie wierzy.
- No to popatrz – mówię i biorę Majkę na ręce.
- Maju powiedz MAMA.
- Majka na to: ŁA-ŁA.
Sąsiadka usiadła z wrażenia.
Innym razem, siedziałam zapracowana przed komputerem i nie spojrzałam na zegar. Przyszła do mnie Majka i prosi.
- Dobrze Maju, zaraz przyjdę, Odeszła ale po chwili znów była przy mnie i prosi.
- No zaraz, poczekaj. Odeszła.
Ale, gdy przyszła trzeci raz i usłyszałam... (dawno takiej wiązanki nie słyszałam, proszę mi wierzyć - to było bardzo wymowne) już nie zwlekałam z odejściem od komputera.
Oczywiście moja wina. Pora karmienia dawno minęła.
W chwili obecnej mam w domu 4 bengale. Trzy pokolenia kotek: Himalaya - babcia, Yamaica - córka i Cameron - wnuczka (dwie ostatnie mają tytuł Championa). Jest jeszcze władca stada – QUERO, pierwszy kocur bengalski w Polsce z tytułem Grand Inter Champion - GIC.
Koty bengalskie w domu to wielkie szczęście. Ich zachowanie przypomina zachowanie psa. Są bardzo posłuszne, szybko się uczą i pojmują o co chodzi, są bardzo karne i przekorne zarazem. Wiedzą co im wolno a co nie. Próbują wywrzeć na nas presję i naprawdę trzeba silnej woli, aby nie przystać na ich zachowanie.
Bardzo lubię dzikie ryki Brzózki podczas rui. Kotka staje wtedy na środku pokoju i ryczy jak lampart. Dobrze, że tylko raz na kilka godzin, bo sąsiadom nie musi się to podobać. Zamiłowanie do wody bengali jest niesamowite. Trzeba uważać aby nie zostawić wody w misce, bo na pewno wykąpią w niej siebie lub zabawki a na pewno pluskać będą tak długo aż nie wyleją wszystkiego.
No i te podskoki. Żaden komar, żadna mucha nie ma prawa przebywać długo w ich obecności. „Fruwają” równie wysoko jak one.
W moim domu wychowałam Majkę i dwa mioty bengali. Widzę jak rozwijają się maluszki i jak wyraźne robią się ich cętki, gdy dorastają. Moje obie matki (Brzoza i Majka) rodzą dzieci o wyraźnych cętkach na jasnym tle, o wiele ładniejsze od nich samych. Widząc to i wiedząc, że bengale osiągają pełną gamę kolorów ok. 1,5 roku życia a potem już tylko ciemnieją postanowiłam, rozwinąć hodowlę w kierunku jak największego kontrastu między tłem a wzorem na futrze i dlatego w lipcu tego roku przyleciał do mnie QUERO. Udało mi się zarejestrować kota z własnym przydomkiem: Glitterglam QUERO of Berkano. Piękny, duży, śnieżny bengal. Quero pochodzi z wiodącej hodowli w Anglii. Jestem bardzo wdzięczna Jill Fyfe z hodowli Glitterglam, że zgodziła się mi go sprzedać. Wiem, że z tej hodowli jest jeszcze jedna dziewczynka we Francji i jeden chłopiec za wschodnią granicą.
Mam nadzieje, że dzieci Quero będą miały bardzo wyraźny rysunek wzoru na futrze, jasne tło i na pewno nie będą ciemniały w przyszłości. No i kształt głowy będą miały bardziej zbliżony do standardów europejskich. Okaże się to wkrótce, bo choć Quero jest jeszcze młodym kocurkiem to tak ładnie przytulał swoje dziewczynki, że w chwili ukazania się artykułu w domu są już jego pierwsze dzieci a wkrótce urodzą się następne – zuch chłopak.
Mając w domu koty trzech ras mogę je porównać i wiele przemawia za tą właśnie rasą. Bengale są bardzo przyjacielskie, towarzyskie, inteligentne. Szybko pojmują co im wolno a co nie, słuchają poleceń i szybko przyzwyczajają się do pewnych zachowań. Bengale pływają, wychodzą na spacery ale trzeba uważać, bo przyzwyczajone np. do wychodzenia z domu o określonej porze będą się tego domagać z całą stanowczością. Dźwięki jakie wydają są niesamowite. Ich gruchanie jest bardzo miłym dźwiękiem, jaki rozchodzi się po domu. Z doświadczenia wiem, że decyzję o posiadaniu bengala podejmują najczęściej kobiety ale po pewnym czasie największymi ich entuzjastami są mężczyźni. Bo bengal to przytulanka na zawołanie, którego charakter potrafi ująć każdego mężczyznę. Przyjaźń jaka wywiązuje się między bengalem a jego panem jest bardzo mocna. Można mieć w domu zwierzę bardzo kontaktowe, mocno związane ze swoim właścicielem a do tego nie trzeba go jeszcze wyprowadzać na spacer. Czyż to nie idealne rozwiązanie?
Bardzo lubię słuchać opowieści o chłopcu, który ma bengala ode mnie. Więź jaka się między nimi wywiązała jest czymś tak niesamowitym, że można o tym słuchać godzinami. Razem robią niemal wszystko. Kot towarzyszy chłopcu wszędzie. Podczas odrabiania lekcji, jedzenia, kąpania, a ich wspólne zabawy są niesamowite. To wielka radość dla mnie, że kochając bengale mogę dzielić się tą miłością jeszcze z innymi.
Quero razem z Cameron pojechali na swoją pierwszą wystawę do Kalisza 12-13 stycznia 2008 r. i od razu sukces. Tytuł Bos (najpiękniejszy kocur wystawy) dla Quero był dużym wyróżnieniem. Piękny początek, jestem z niego dumna.
Ale ważniejszy jest dla mnie charakter kota. Quero jest bardzo „przytulaśny” . Tak bardzo, że budzi mnie nawet kilka razy w nocy i prosi o głaskanie. Tak długo wkłada swoją głowę pod moją rękę, póki się nie obudzę i nie zacznę go głaskać. Śpiewa wtedy cudne mruczanki.
Quero musi mnie widzieć przez cały czas, gdy jestem w domu. Gdy zamknę się w pokoju i chcę popracować na komputerze tak długo skacze na klamkę u drzwi, aż uda mu się je otworzyć. Jego szczęście jest wtedy ogromne.
Inaczej uczucia okazuje Cameron. Roni potrafi od czasu do czasu przybiec do mnie bez zawołania, wskoczyć na kolana, spojrzeć w oczy, a gdy zaczynam ją głaskać mówi swoje kokieteryjne „iii” i znika. Ale potrafi przyjść również na każde moje zawołanie.
I jeszcze słów kilka o uczuciach jakie panują wśród moich kotów
Kiedy zamieszkały w domu dwie dorosłe kotki nie przypuszczałam, że wkrótce będę świadkiem podwójnego szczęścia. Gdy wywiozłam Brzózkę na krycie po moim powrocie okazało się, że Basti też ma rujkę. Termin porodu kotek różnił się więc kilkoma dniami, jednak kiedy nadszedł czas rozwiązania kotki postanowiły poczekać jedna na drugą. Swoje pierwsze dzieci zaczęły rodzić w tej samej minucie. Następne dzieci rodziły już po kolei a matki pomagały sobie nawzajem. To było wielkie przeżycie. Jak one mocno się kochały.
A dzieci? Cóż, miały dwie matki. Kotkom było obojętne, które dzieci karmią lub myją. Konflikt przyszedł później.
Był to konflikt natury wychowawczej. Małe lamparty muszą szybko przyzwyczaić się do samodzielności i bengalka dość wcześnie zaczęła wywoływać dzieci z kojca. Gdy maluchy niezdarnie przychodziły do niej Basti szybciutko zabierała je i zanosiła z powrotem. To było zabawne, niestety nie dla Brzózki.
Grażyna Walczak
Hodowla Berkano*Pl